Banknoty można zbierać na różne sposoby. Tym razem trochę zaszalejemy i stworzymy listę leveli kolekcjonowania papierowych walorów. Uwaga! Wpis ma charakter satyryczno-humorystyczny (ale coś w nim jest 😊). Dlatego nie traktuj go proszę zbyt poważnie!
Najniższy level. W swoim banknotowym hobby skupiamy się nie na tym co zbieramy, ale ile tego mamy. Skupujemy więc wszystko niczym ziemniaki lub monety z PRL’u – na kilogramy, a nie sztuki. Wprawdzie mamy głównie mocno zniszczone banknoty z Panami Waryńskim i Świerczewskim na awersie, a także śmierdzącą kupkę marek wiedeńskich, ale co tam – jest tego moc! Jesteśmy wielkimi kolekcjonerami makulatury… przepraszam, znaczy się banknotów.
Podobnie jak w najniższym levelu – liczy się ilość. Ale tym razem patrzymy na stan zachowania banknotów i staramy się nie schodzić poniżej jakiegoś poziomu (lub gradingu). Mamy już coś co jesteśmy w stanie wsadzić do kart klasera i obejrzeć w zachwycie. Przy zakupie nowych walorów nie patrzymy raczej na okres, ani serie – ważne, że nowe nabytki są w dobrym stanie.
Zbieramy ładne banknoty, ale przy zakupie nowych nie kierujemy się już tylko stanem zachowania. Wiemy już co nieco na temat poszczególnych walorów i czekamy, aż pojawi się ten przez nas poszukiwany. Nie kupujemy więc kolejnej setki z 1934 r. tylko dlatego, że ładnie wygląda. Nie chcemy tracić pieniędzy, które przecież będziemy potrzebować na zakup poszukiwanego przez nas waloru.
Jesteśmy już świadomi, że nie będziemy w stanie zebrać wszystkiego. Los tak chciał, że nie mamy w rodzinie arabskiego księcia ani rosyjskiego oligarchy. Ograniczone środki powodują, że musimy coś wybrać. A że banknoty możemy pogrupować według okresów, to wybieramy emisję, która z jakiś powodów najbardziej nam się podoba. Wybieramy więc na przykład późny PRL, bo jest dużo do zbierania. Albo banknoty II RP, bo mają piękną szatę graficzną. Albo marki z 1916 r., bo urzeka nas struktura papieru i te fajne orzełki. Gdy już uzbieramy jeden okres, to rozglądamy się za kolejnym.
Pierwszy poziom hard. Zbieranie banknotów z danego okresu nam nie wystarcza. Mamy już praktycznie wszystkie banknoty z epoki, ale chcemy iść krok dalej. Wiemy już, że każda emisja składa się z różnych serii. Jedne serie są bardzo popularne, drugie mniej, a jeszcze inne są praktycznie niespotykane. Zaopatrujemy się więc w odpowiednie tabele serii banknotów z danej epoki i voila! Zbieramy! Najpierw te pierwsze i ostatnie serie z danego roku, a potem już po kolei nasze tabelki zapełniają się X-ami, tak jakbyśmy grali w statki z samym sobą. Staramy się zbierać walory jak w najlepszym stanie, ale nie pogardzimy już banknotem w stanie piątym, gdy wiemy, że jest on tak rzadki niczym polski piłkarz w Bundeslidze.
Zbieranie pojedynczych banknotów jest dla frajerów! Interesują nas wyłącznie hurt, czyli paczki bankowe. I to nie byle jakie, złożone przez jakiegoś detalistę z uzbieranych banknotów – liczą się tylko autentyczne paczki bankowe, najlepiej takie z oryginalną banderolą. W wolnej chwili marzymy o zgrzewce.
Bawimy się numeracjami banknotów. Szukamy radarów, solidów, numerów binarnych, drabinek w jedną i drugą stronę. Szukamy alf i omeg (nie mylić z OMG!) i jak tylko widzimy banknot z numeracją 0000121, to sprzedajemy wszystko, tylko po to, żeby go kupić i zastąpić posiadany przez nas banknot z numeracją 0000159.
Natchnął nas katalog Pana Czesława Miłczaka i obiegowe banknoty już nas nie rajcują. Zbieramy tylko to co ma nadrukowane „Wzór”, „Muster” lub cokolwiek innego świadczącego o tym, że nikt tym banknotem nigdy za nic nie zapłacił. Fascynujemy się więc perforacjami, szerokościami linii i czcionką nadruków. Cel jest tylko jeden – posiadać jak najwięcej wzorów!
Zwykłe obiegowe banknoty, a nawet wzory nam nie wystarczają. Chcemy czegoś więcej! Musimy coś wykombinować. Z pomocą przychodzą nam projekty banknotów z fazy produkcyjnej, błędnodruki (czyli banknoty z wadami nie wyłapane przez kontrolę jakości) oraz falsyfikaty – najlepiej te z danej epoki, ale nie pogardzimy i tymi współczesnymi. Jesteśmy dumni, gdy inni kolekcjonerzy patrząc na naszą kolekcję zatrzymują się co jakiś czas i pytają „Co to do cholery jest?!”. Jesteśmy nawet w stanie kolekcjonować banderole – byle by było oryginalnie!
Broń boże nie patrzysz na ilość. Wszystko co tanie jest złe i niewarte twojej uwagi. Nawet jeśli jakiś banknot Ci się bardzo podoba, to go nie kupujesz, bo jest po prostu za tani. Sprawdzając aukcje, pierwsze co robisz to ustawiasz filtr wyszukiwania na „Najwyższa cena”. Może i nie ma masz 10 klaserów – masz tylko jeden, ale jest on wart tyle, że jak go sprzedasz, to będziesz miał tyle pieniędzy, że będziesz mógł sobie kupić wille. Tylko po co ci kolejna willa?
Zarabiasz, odziedziczasz lub kradniesz tyle pieniędzy, że bank nie jest ich w stanie pomieścić na rachunku bankowym. Nie pamiętasz już, ile masz nieruchomości i wszelkiego rodzaju ruchomości, więc co tam – kupisz sobie jakieś fajne stare papierki. Oczywiście musisz mieć te najdroższe, więc wynajmujesz detektywa (nie byle jakiego, tego najdroższego) żeby dowiedział się kto ma najcenniejsze walory w kolekcji. Gdy już je nabędziesz, to ktoś ze służby wsadza Ci je do klasera. Pierwszy raz je widzisz dopiero gdy na uroczystej kolacji chcesz się pochwalić swoim gościom wszystkimi swoimi kolekcjami.
Pozdrawiam!
Banknociarz Adam
Chcesz skorzystać z treści zamieszczonych na Banknociarz.pl? Żaden problem, ale nie bądź łobuz i nie rób tego bez mojej wiedzy.
Dużo czasu poświęciłem, aby stworzyć tą stronę i byłoby super, gdybyś udostępnił moje treści za moją wiedzą i z oznaczeniem skąd je wziąłeś. Będę niezmiernie wdzięczny.
Kolekcjonowanie polskich banknotów to świetna frajda i moja pasja. Stworzyłem tą stronę, aby zebrać w niej wszystkie najcenniejsze informacje dla każdego początkującego kolekcjonera. Jeżeli chcesz wziąć udział w tworzeniu Banknociarz.pl to serdecznie zapraszam Cię do kontaktu!
kontakt@banknociarz.pl
A website created in the WebWave website builder